CplusE#01 Kontrola zestawu przed wyjazdem w trasę

Kontrola zestawu przed wyjazdem w trasę i inspekcja ciągnika siodłowego

 

Tekst odcinka:

 

Cześć! Jestem Adam. Każdy zawodowy kierowca przed wyjazdem w trasę ciągnikiem siodłowym z naczepą ma wiele rzeczy do zrobienia. W tym filmie pokażę wam, jak bezboleśnie przejść przez proces kontroli zestawu pojazdów i wyrobić sobie dobre nawyki. Mam wam sporo do zaprezentowania, więc nie marnujmy czasu. Szkoła zawodowych kierowców C plus E, jedziemy z tematem.

Zanim zaczniemy chcę, żebyście wiedzieli, że pewne kwestie, które dzisiaj poruszę są na tyle obszerne, że nie zdążę ich w całości omówić. Postanowiłem opowiedzieć o nich w innych filmach, do których będą odnośniki.

Dobra, co do inspekcji zestawu, to podzieliłem ją na 4 etapy: kontrola w kabinie, kontrola ciągnika, kontrola naczepy oraz kontrola po spięciu zestawu. Skoro jesteśmy już w kabinie, najprościej będzie nasze przygotowania zacząć właśnie tutaj.

 

Inspekcja ciągnika siodłowego – kontrola w kabinie

 

Na pierwszy ogień idą dokumenty.

Rzecz oczywista – prawo jazdy. Na ten temat nie będę się rozwodził, ale pamiętajcie, żeby od czasu do czasu sprawdzić, czy nie minął wam termin ważności prawka. To nie kategoria B. Uprawnień na C+E nie dostajemy dożywotnio, a niekoniecznie musimy pamiętać, do kiedy mamy ważny dokument. Więc od czasu do nie zaszkodzi się upewnić. To samo dotyczy dowodu rejestracyjnego – tutaj rzućcie okiem na termin ważności badania technicznego. Do sprawdzenia mamy jeszcze ważność polisy ubezpieczeniowej i możemy przejść do papierów, których w osobówce się nie wozi.

Ja tutaj mam ciągnik siodłowy z naczepą plandekową, więc są mi potrzebne jedynie odpis z licencji transportowej oraz dokumentacja CRM. Oczywiście jeśli jedziemy z paliwem albo z niebezpiecznymi odpadami, to musimy mieć dodatkowe papiery. Ale to szczegółowo omówiłem w innym filmiku, do którego odnośnik powinien wam się teraz wyświetlać.

Dokumenty mamy sprawdzone, więc rzućmy okiem na tachograf. Tutaj istotna jest legalizacja sprzętu. Tabliczkę z informacją o dacie kalibracji znajdziecie na jednym ze słupków, tak jak tutaj. Legalizacja tachografu jest ważna przez 24 miesiące od daty kalibracji. Jak tego nie dopilnujecie, to przy kontroli można dostać do 3 000 tys złotych kary. Nie warto narażać firmy na straty, a siebie na stresy, bo to przecież nie wymaga dużej uwagi. Mi sprawdzenie licencji tachografu zajęło kilka sekund.

Samo urządzenie znajdziemy nad głową. Tutaj wysuwa się szufladkę na kartę, którą wkładamy chipem do góry. O tak. Powinniście zobaczyć na wyświetlaczu napis „witamy”, a potem wasze nazwisko. Na końcu pokazuje się czas, w którym możemy prowadzić samochód. Jeśli u was wygląda to tak jak tutaj, albo podobnie, to znaczy, że wszystko jest w porządku.

Na szybie mamy czytniki i winiety. Nie będę teraz rozwijał tego tematu, ale pamiętajcie, żeby upewnić się, że wszystkie potrzebne na waszej trasie urządzenia są na miejscu i są sprawne.

Teraz przechodzimy do rzeczy pozornie oczywistych, które mogą jednak przysporzyć kłopotów. Sprawdzamy wyposażenie. Przede wszystkim do zweryfikowania jest gaśnica i jej ważność. Ale z gaśnicami sprawa nie jest taka prosta, bo musimy się też upewnić, czy mamy odpowiednią ilość środka gaśniczego. Wszystko zależy od tego, gdzie jedziemy, bo w Europie nie ma jednolitych przepisów regulujących tę kwestię. Na przykład jadąc do Francji trzeba zabrać ze sobą dwie gaśnice. Jedną z dwoma kilogramami środka gaśniczego musicie mieć w kabinie, a druga – sześciokilowa – musi być poza nią. Inaczej jest na Węgrzech. Tam wymagane są dwie, dwunastokilowe gaśnice. Weźcie to pod uwagę w trakcie przygotowania do trasy, bo mogą was skasować nawet na 200 euro za brak odpowiedniej ilości środka gaśniczego.

Do wyposażenia należy też apteczka. Zobaczcie sobie czy wszystko jest w niej na miejscu. Muszą być opatrunki, plastry, przylepce, kompres, opaska elastyczna, nożyczki, rękawiczki, koc ratunkowy i tak dalej. Normy UE wskazują, że w apteczce musi być również ustnik do sztucznego oddychania, więc sprawdźcie, czy w waszej jest taki sprzęt.

Z wyposażenia podstawowego zostają nam jeszcze: trójkąt ostrzegawczy, kamizelka, podnośnik i klucz do kół. Ale są jeszcze dodatkowe rzeczy, które możemy ze sobą wziąć. Warto zastanowić się nad zabraniem klucza przekładniowego, bo czasem śruby trzymają tak, że zwykłym kluczem z przedłużeniem ich nie ruszycie. Przekładniowy powinien sobie z tym poradzić. A skoro jestem w temacie elementów wyposażenia przydatnych przy kontroli kół, to wspomnę jeszcze o manometrze. Czasem może być konieczne sprawdzenie ciśnienia, więc warto mieć go ze sobą.

Jeśli jedziecie gdzieś, gdzie będziecie musieli nosić kask i buty ochronne, to wypada je ze sobą zabrać. To samo tyczy się latarki ostrzegawczej. Dobrze ją mieć ze sobą w trasie.

Dobra, na koniec deser! Włączmy sobie zapłon i niech ten samochód do nas przemówi. Oczywiście za pomocą kontrolek i komputera pokładowego. No wiecie, technologia ułatwia kierowcom życie i całą masę informacji możemy pozyskać siedząc za kółkiem. Zaraz po uruchomieniu zapłonu rzućmy sobie okiem, czy na pewno wszystkie kontrolki działają. Tu jest ok, więc sprawdźmy inne wskaźniki.

Prędkościomierz i obrotomierz jakie są każdy widzi. Pod obrotomierzem są dwa mniejsze zegary. Po lewej mamy wskaźnik stanu paliwa, po prawej temperatury silnika. Pod prędkościomierzem natomiast znajdują się wskaźniki stanu płynu Adblue oraz ciśnienia w układzie pneumatycznym.

Teraz pobawimy się komputerem. Tylko tak na marginesie muszę powiedzieć, że na potrzeby tego filmu testujemy MAN’a TGX 18.440, więc krótko omówię funkcje, które są akurat w tym modelu. Ale w większości nowych ciągników za pomocą komputera można sprawdzić dokładnie te same parametry, co tutaj.

Jeśli chcecie, żebym szczegółowo przetestował funkcje komputerów w tym samochodzie i w ciągnikach innych marek, koniecznie dajcie znać w komentarzach.

Jakie parametry interesują nas przed wyjazdem w trasę? Oczywiście poziom i ciśnienie oleju, które dzięki komputerowi możemy sprawdzić bez brudzenia rąk. Wyświetla się to czytelnie i nie zostawia wątpliwości, że wszystko jest ok. Ważne jest też czy okładziny hamulcowe nadają się do jazdy. Komputer pozwala nam sprawdzić ich grubość, a wynik podaje w procentach. Na koniec zabawy komputerem sprawdźcie sobie jeszcze stan ładowania akumulatora.

Oczywiście inspekcja ciągnika w kabinie nie byłaby kompletna bez dostosowania pozycji fotela, kierownicy i lusterek. Ma być wygodnie i musicie wszystko widzieć. Szczególnie mniejszych uczestników ruchu drogowego. Wychodzimy!

 

Inspekcja zestawu pojazdów – kontrola ciągnika

 

Inspekcję ciągnika poza kabiną dobrze jest rozpocząć od świateł. Kamerę postawiłem na statywie przed autem, żeby było dobrze widać, a ja będę po kolei włączał wszystkie żarówy.

Światła pozycyjne są, mijania też. Drogowe świecą aż miło. Jeszcze kierunkowskazy. Lewy i prawy. No i przeciwmgłowe. Z przodu wszystko gra.

Przeciwmgłowe z tyłu już świecą. Kierunkowskazy są.

Wy do sprawdzenia świateł stopu i cofania musicie poprosić kogoś o pomoc. Ja skorzystam z tego, że z tyłu mam ustawioną kamerę. Stop działa. Światło cofania również.

Niektóre ciągniki mają jeszcze LED’owe światła dzienne, takie jak tutaj. I reflektory doświetlające zakręty. Je też powinniśmy sprawdzić.

Skoro wiemy już, że w tym MAN’ie wszystko świeci jak powinno, to wypada sprawdzić, czy ciągnik ma uzupełnione płyny eksploatacyjne.

Jeżeli kontrolki w kabinie wskazują, że brakuje któregokolwiek z płynów, to miejsce by uzupełnić większość z nich znajduje się pod przednią pokrywą. Tutaj możemy uzupełnić płyn chłodniczy, płyn do sprzęgła, olej oraz płyn do spryskiwaczy. Tylko jak już uzupełniacie te płyny, to z uwagą. Kawał życia przepracowałem na serwisie MAN’a i miałem do czynienia z różnymi akcjami. Raz zdarzyło się, że trafił do nas ciągnik, którego kierowca – zawodowiec pełną gębą – przez roztargnienie pomylił wlew oleju z wlewem do spryskiwaczy. Zdarza się, ale każdy by wolał, żeby nie zdarzyło się akurat jemu.

Teraz podniesiemy sobie kabinę, ale na szybko. Pokażę wam co tam możemy sprawdzić.

Kabinę mam już podniesioną. Jeśli chcecie zobaczyć, jak to robić – to mam już taki film na kanale: podnoszenie kabiny ciągnika siodłowego. Obejrzyjcie go, bo różne rzeczy mogą się podziać, gdy otwieramy kabinę bez pewnych przygotowań. Ale ja nie o tym. Pod kabiną można uzupełnić płyn układu kierowniczego. Dokładnie w tym miejscu. A tutaj jest bagnet do bardziej tradycyjnego sprawdzenia stanu oleju.

Sprawdzając siodło zwróćcie uwagę, czy nie ma jakichś uszkodzeń i czy jest wystarczająco dobrze nasmarowane, bo brak smaru grozi zatarciem. Sprawdźcie też linkę do zabezpieczenia mechanizmu, bo może być urwana, a wtedy nie będziecie mieli możliwości odbezpieczenia siodła.

Teraz opony, ale przed kontrolą ogumienia warto schylić się i poszukać ewentualnych wycieków. Tu wszystko w porządku.

Co do opon, to zacznijcie kontrolę od stanu bieżnika. Otarcia i płytkie nacięcia na powierzchni nie stanowią problemu, ale wbity gwóźdź to już inna historia. Tutaj takich przypadków nie widzę, więc przyszedł czas na nakrętki. Kluczem z przedłużką sprawdzamy dokładnie każdą z nich przy wszystkich kołach. Tu nie ma miejsca na kompromisy i lenistwo, bo dokręcenie kół to nasze bezpieczeństwo i bezpieczeństwo innych uczestników ruchu. Dlatego przyłóżcie się do tej czynności.

Błotniki. Sprawdzamy mocowanie, nie może tu być żadnych luzów. Na górze błotnika mamy takie gumowe elementy, zobaczcie czy nie są czasem oberwane.

Uff.. Na koniec tablica. Bez niej raczej nigdzie się nie wybierzemy, więc sprawdźcie czy się trzyma. Najlepiej, żeby była na nitach. Wtedy nie powinna odpaść.

Przebrnęliśmy przez wszystkie etapy kontroli ciągnika przed wyjazdem w trasę. Zobaczmy, co jest do zrobienia przy naczepie.

 

Inspekcja ciągnika siodłowego – kontrola naczepy

 

Przy naczepie, tak samo jak przy ciągniku, sprawdzamy wszystkie koła. Tutaj też będzie potrzebna kontrola dokręcenia kół. Zwracamy uwagę na: stan bieżnika i ciśnienie. To samo dotyczy koła zapasowego. Tutaj sprawdźcie sobie jeszcze czy zapasówka dobrze się trzyma, ale też, czy będziecie w stanie ją odkręcić, gdyby była potrzebna.

Wejdźmy do środka.

W naczepie musi być czysto i to do was należy zadbanie o to, by wiezione dzisiaj opony nie były uwalone transportowanym wczoraj cementem. A jak już tu jesteśmy, to sprawdźmy czy wyposażenie naszej naczepy jest kompletne. Czy mamy odpowiednią do planowanego ładunku ilość pasów? Czy mamy wystarczającą ilość narożników? Czy maty antypoślizgowe są na miejscu? Jeśli wszystko jest ok, to jeszcze zobaczmy sobie, jaki jest stan plandeki.

Jeśli plandeka jest odpowiednio napięta, a wszystkie zamki są w porządku, to poszukajcie jeszcze ewentualnych przecięć, które mogłyby powiększyć się w trakcie jazdy.

Przyjrzyjmy się sworzniowi królewskiemu. Czy nie widać na nim jakichś większych uszkodzeń i defektów. Swoją drogą, ciekawe czy wiecie, dlaczego to się tak nazywa? Zachęcam znawców do komentowania.

Na koniec sprawdzamy tablicę i możemy zabrać się za kontrolę zestawu pojazdów.

 

Inspekcja zestawu pojazdów po spięciu

 

Po spięciu ciągnika z naczepą podepnijmy wszystkie przewody. Ważna jest kolejność. Zaczynamy od żółtego przewodu sterowania hamulcami. Później czerwony, który zasila naczepę powietrzem. Potem wtyczka sterowania ABS. Na koniec elektryka. Biały przewód elektryczny do białego gniazda, a czarny do czarnego. I uwaga, przewody nie powinny być poplątane, bo w trakcie jazdy będą się ocierać i mogą przez to się uszkodzić.

Przed poziomowaniem zestawu musimy oczywiście podnieść podpory – pamiętajcie, że mają dwa biegi.

Gdy łapy mamy schowane poziomujemy zestaw.

Wszystko na zewnątrz jest już podpięte, więc sprawdźmy czy komputer nie pokazuje jakichś błędów. Tutaj wszystko jest w porządku.

Inspekcję zestawu zakończmy kontrolą świateł naczepy.

Podsumowując. Dla usprawnienia całego procesu kontroli maszyny przed wyjazdem w trasę polecam podzielić go na cztery części. Przypominam: kontrola kabiny, kontrola ciągnika, kontrola naczepy, kontrola zestawu.

Jeśli taki system wejdzie wam w nawyk, to kontrola zestawu pojazdów przed trasą będzie dla was o wiele mniej uciążliwą rutyną pracy zawodowego kierowcy.

Wszystkich zawodowców, zarówno tych którzy już jeżdżą, jak i takich którzy dopiero zamierzają zasiąść za kółkiem C+E, zapraszam do oglądania mojego kanału. Przygotowałem sporo użytecznych filmów, które mogą rozwiać wszystkie wasze wątpliwości.

Jeśli wam się podobało dajcie łapkę w górę, a ja życzę szerokości z C plus E. Do zobaczenia.