Zapasy na wszelki wypadek – strategia just-in-case

Surowce, półprodukty i gotowe towary wypełniają magazyny w całej Europie. Firmy robią zapasy. Boją się inflacji oraz kolejnych przerw w dostawach. Filozofia just-in-time traci popularność na rzecz strategii just-in-case, a operatorzy logistyczni liczą zyski. Czy ten trend będzie nam towarzyszył w najbliższych latach?

  • Dane PMI z końcówki 2021 roku wskazywały na to, że firmy zmieniają strategię dotyczącą zaopatrzenia. Wzrost zapasów netto był wtedy największy od ponad 20 lat. Jako główne przyczyny takiego postępowania wskazuje się niską dostępność komponentów oraz inflację.
  • Strategia just-in-time nie przewiduje tworzenia zapasów, co ma optymalizować produkcję, choćby pod względem kosztów magazynowania. Jednak czy takie podejście jest racjonalne w okresie niepokojów?
  • Obecnie firmy robią zapasy „na wszelki wypadek”, przechodząc tym samym na model just-in-case. W czasach pandemii oraz pierwszej od lat wojny w Europie ostrożność zyskuje na popularności.

Zapasy na wszelki wypadek, czyli model just-in-case

Wyzwania związane z zarządzaniem zapasami w stabilnych warunkach gospodarczych i politycznych różnią się znacząco od tego, czego wymaga od firm obecna sytuacja. Przede wszystkim mamy pierwszą od lat wojnę w Europie, która wstrząsnęła nie tylko opinią publiczną, ale także rynkami paliw czy pracy. Zbiegło się to z powolnym wychodzeniem krajów Starego Kontynentu z pandemii. Jednak w Chinach, które nadal funkcjonują jako główny dostawca, liczba zachorowań skłoniła rządzących do wznowienia daleko idących obostrzeń. Poza tym szaleje inflacja, rosną ceny surowców i brakuje rąk do pracy. Dodatkowo niedobory na rynku półprzewodników sprawiają, że wiele firm produkcyjnych nie może pracować pełną parą.

zapasy na wszelki wypadek - strategia just-in-case w logistyce

Nakładające się na siebie trudności oraz ogólna niepewność sprawiają, że firmy zaczęły gromadzić rekordowo duże zapasy. Z danych Project Management Institute (PMI) podawanych przez PKO Research wynika, że od 23 lat nie było tak dużego wzrostu zapasów netto. Choć informacje te podane były w ostatnich tygodniach 2021 roku, to nic nie wskazuje na to, że trend i moda na „buforowanie” zapasów w najbliższym czasie miałyby ulec zmianie. Trudno bowiem przewidzieć, do jak rozwinie się wojna w Ukrainie i jakie będzie miała konsekwencje gospodarcze. Firmy przestają działać na zasadach just-in-time, a zaczynają myśleć w kategoriach just-in-case. Tylko co właściwie to oznacza?

Co to jest strategia just-in-time?

Dokładnie na czas, czyli precyzyjnie wtedy, gdy producent tego potrzebuje. Filozofia w zarządzaniu produkcją, która w ostatnich dekadach stała się światowym standardem. Jej głównym założeniem jest utrzymywanie zapasów na stosunkowo niskim poziomie i realizacja dostaw bezpośrednio na produkcję. Pozwalają na to precyzyjne projektowanie procesów oraz dostrajanie łańcuchów dostaw w taki sposób, by komponenty docierały do firmy dokładnie wtedy, gdy tego potrzeba.

Jedną z zalet JIT jest fakt, że brak zapasów w magazynach obniża koszty związane z logistyką (wynajem powierzchni, pracownicy oraz składowanie). Genezy tego podejścia do produkcji upatruje się w sposobie organizacji pierwszych fabryk Henryego Forda. Jego twórczego rozwinięcia dokonała Toyota (TPS – Toyota Production System). Głównym problemem strategii JIT jest jego niska odporność na zaburzenia w ramach łańcucha dostaw, a co za tym idzie duże ryzyko przerwania produkcji w obliczu nieprzewidzianych zdarzeń. Pokazała to np. pandemia, która w początkowym okresie ograniczyła dostawy ważnych komponentów z Azji do firm w Europie. Zatrzymało to produkcję i naraziło biznes na ogromne straty. Trudno jest utrzymywać model JIT, gdy towary nie docierają na czas albo są po prostu nie do zdobycia.

strategia just-in-case i just-in-time

Co to jest strategia just-in-case?

Na wszelki wypadek, czyli na zapas, gdy wymaga tego sytuacja. Podejście just-in-case polega na gromadzeniu zapasów przez firmy produkcyjne, by ustrzec się przed ewentualnym zerwaniem łańcuchów dostaw czy trudnościami z zaopatrzeniem. Strategia JIC bazuje na założeniu, że największym zagrożeniem dla firmy jest zatrzymanie produkcji oraz związane z nim straty. Przedsiębiorstwa decydują się zatem ponosić koszty gromadzenia komponentów, półproduktów i surowców, by w zamian minimalizować ryzyko. Firmy gromadzą również gotowe towary, by móc lepiej reagować na wahania popytu.

Just-in-case jest sposobem na trudne czasy. Buforowanie zasobów stanowi jedyną skuteczną metodę na ograniczanie problemów z produkcją w czasach kryzysu. Szczególnie jeśli ten ma ogólnoświatowy zasięg. Duży wzrost popularności strategii JIC zaowocował jednak ogromnym popytem na przestrzeń magazynową, której obecnie brakuje. Stosowanie tej strategii utrudniają również trudności związane z dostępnością do surowców takich jak np. półprzewodniki oraz z ich ceną, co obserwujemy w przypadku stali.

Przeczytaj także: Miejsce uznane a skład celny – jak je wykorzystać?

Szukasz operatora logistycznego? Skontaktuj się z Omegą Pilzno.

Powrót do wszystkich artykułów